Monday, November 27, 2006

Weekend=)

Jakos zebralo mi sie dzis na pisanie:) Wiec tak:) W piatek bylam w B street Tavern z Cally, Aimee, Kinga i Lucie:) Wybralysmy sie tam, bo Cally miala w sobote urodziny. Musze powiedziec, ze nawet fajnie bylo:) Ale zaczne od poczatku. Pojechalam do Lucie tak okolo 21.40. Do tej pory jestem w szoku tego co u niej zobaczylam:p Lucie ma swoja sypialnie, pokoj telewizyjny i lazienke, to jeszcze wiecej niz ja:D Oni ja tam rozpieszczaja:p Ale ja nie o tym pisac mialam:p Po 22 przyjechala po nas Cally. Podjechalysmy jeszcze po Aimee i Kinge. W Tavern bylysmy po 23. Na poczatku nie bylo za duzo ludzi, zaczeli sie schodzic dopiero tak przed 24. Lucie i ja bylysmy oczywiscie "wird" bo nie pilysmy. Nie wiem co jest w tym az takiego dziwnego:/ Kinga i ja mialysmy oczywiscie ubaw z ludzi. Z tej okazji, ze w piatki jest black time music bylo pelno czarnych i skejtow:p Jesli ktos chcialby kiedys zostac amerykanskim skejtem obowiazkowo musi kupic sobie biale addidaski:p Swoja droga ja sobie jedne takie kupilam, ale to nie dlatego ze chce byc skejtem:p Ogolnie impreza byla nie najgorsza. W sumie to wszystko zepsula ta muzyka, bo ile mozna tanczyc do jayz? Wierzcie mi, ze to sie nudzi po 30 minutach:/ Wogole to Ci amerykanie sa smieszni:p Oni na sile szukaja na tych imprezach lasek na jeden raz:p Oczywiscie Kinga, Lucie i ja nie z takich wiec moglysmy sie troche posmiac;p Niestety Cally i Aimee nie mialy nic do takich chlopakow. Cally nawet jednego sobie "poznala". To bylo cos strasznego:/ Wiedzialam, ze ona jest z gatunku imprezowiczek, ale nie myslalam, ze moze sie calowac z nowo poznanym chlopakiem:/ Mozna by to wytlumaczyc tym, ze byla lekko wstawiona, ale znowu nie tak bardzo po pol godziny pozniej prowadzila samochod. Ciekawe czy chociaz wie jak na imie mial ten chlopak:/ No ale co sie na swoich urodzinach wybawila to sie wybawila:p A wogole w US istnieje taka nie pisana zasada, ze jak dziewczyna przychodzi na impreze sama to szuka chlopaka. Pewnie dlatego jakies dziwolagi tak sie kolo nas krecily:p Najlepsza byla Lucie:D Podszedl do niej jakis murzynek, a ona go splawila. No i sie jej pytam dlaczego to zrobila, a ona na to "Mama said no black" haha. Musze w tym miejscu napisac, ze angielski Lucie nie jest za dobry:) Smiesznie tez bylo jak tam tam amerykanin chcial zagadac Kinge i sie pyta skad jest a Kinga mu na to "a co Cie to interesuje?" hehe. W sumie to nie mialysmy duzego problemu z natretami, bo byl z nami taki tam Michael. Tez jest au pair. Gdy stal kolo nas lub tanczyl nikt nas nie zaczepial, gorzej jak odszedl na chwile:/ Michael nawet smial sie, ze na wszystkich imprezach z au pair robi za etatowego chlopaka wszystich dziewczyn:p W sumie to ten Michael sympatyczny jak na Niemca:) Nie zeby miala cos do Niemcow ale oni sie zazwyczaj panosza:) Na sam koniec zrobilismy maly test Cally, bo balismy sie zabije:/ Nikt nie chcial z nia jechac wiec Michalel podwioz nas do Lucie i odwiozl Aimee do domu:) Ciekawe jak to sie skonczylo, bo on wpadla jej w oko:p Ale chyba niestety ona nie jest w jego typie. Sadze tak po tym jak Michael zareagowal na calujaca sie Cally. Byl tam zdegustowany, ze przesada:) Kinga i ja nie moglysmy z niego, gdy ich zobaczyl wygladala jakby nigdy nie widzial calujacych sie ludzi:p Wrocilysmy do domu tak kolo 2, ale wogole nie chcialo nam sie spac:) My czyli Kinga i ja:D Gadalysmy chyba do 4. A rano to ledwo wstalysmy, ale jak mus to mus:p Poplynelysmy sobie do San Francisco na zakupy:D Zaczalysmy od old navy w ktorym spedzilysmy jakies 1,5h:p A zeby bylo smiesznie kupilysmy tylko dresy i Kinga szalik:p Pozniej wpadlysmy to nowego centrum handlowego. Jedym slowem WOW! Ten sklep jest tak olbrzymi, ze jednego dnia to malo, zeby zobaczyc wszystko. Bylysmy w H&M, ktory robi tu niesamowita kariere, ale szczerze mowiac to mi sie malo co tam podobalo:/ Pod koniec tego lazenia Kinga byla tak padnieta, ze w jednym sklepie to nie chciala zejsc ze schodow bo stwierdzila, ze nie ma sil:p Przed samym powrotem zadzwonila do mnie Cally, bo tez byla w City. Chwile z nia pogadalysmy i wrocilysmy do domu:) Po dordze na prom wstapilysmy jeszcze do rossa. Kupilysmy prezenty na Swieta dla naszysch dzieci:p Wracajac do domu pojechalysmy do walgreens po cos na kolacje. I spedzilysmy tam jakas godizne, bo miaja wyprzedaz ozdobek swiatecznych:p Dzis po kosciele tam wrocilysmy, bo sie okazalo, ze wczoraj nie kupilysmy papieu z promocji tylko jakis drogi:p A dzis to przesada wogole, bo pan nas w walgreens wysmial:p Smial sie z nas, ze tak dlugo tam jestesmy, a bylysmy tylko jakies 40 minut:p A musze napisac, ze ten sklep jest miejszy niz Hildebrandt na ceglanej:p Ale maja za to wszystko i nic:p Mysle, ze napisalam wszystko co chcialam:p Przepraszam za wszystkie bledy jezykowe, ale po weekendzie z Kinga jest to nie uniknione:p
Pozdrowienia dla Kingi:)

3 comments:

Anonymous said...

no dzinki!mialas to dlo siebie zachowac a tero to sie wszyscy dowiedzum ze my ze wsi jemy...a co:)

Anonymous said...

Pozdrowki znad Stawu sla Kowalkowscy:)

Anonymous said...

Cześć tu ja GĘstA :)

HEHe widze Madziu że nie źle imprezujesz:)ten text mnie zabił : my mum said no black:) myślałam że ...:) spadne z krzesła < grzecznie mówiąc >
H&M to ściema .. kurcze jescze nigdu nic fajnego tam nie znalazłam chociaz bylam i w poslce i w uk i we francji..

a tak ogólnie to cie madziu pozdrawiam:) i :*

życze kolejnych fajowych weekenduufff

! ! ! ! ! ! PAPA! ! ! ! !