Wednesday, February 24, 2010

Rzym

Jedno z najpiękniejszych miast jakie widziałam. W sumie to nie do końca je widziałam, bo większość zasłaniał mi deszcz który towarzyszył nam uparcie przed dwa dni. Tylko rankami słońce próbowało wyjść, ale niestety było bezsilne przy tym deszczu, który najwyraźniej postanowił być naszym kompanem w czasie tej podróży. Rozstał się z nami dopiero w Genui. Rzym zachwyca wszystkim. Pamięta czasy tak dawne że aż wydają się nieprawdziwie. Czuje się, że Rzym to stolica dużego zachodnioeuropejskiego państwa, ale jednocześnie nie da się nie zauważyć iż jest się w mieście mitycznego Romulusa. Pędzi powoli w przyszłość. Mino tego że jego mieszkańcy mówią rytmicznym włoskim, wszędobylski jest tu angielski. Można się zdziwić gdy wchodząc do małej, rodzinnej knajpki jest się przywitanym „ciao my friends”. Uwielbiam sposób w jaki się tam mówi. Włoski brzmi tak przyjemnie dla ucha, jest taki rytmiczny, wesoły. Wydaje się że nawet najtragiczniejsza wiadomość powiedziana przez Rzymianina jest dowcipem. Sami Rzymianie są przeuroczy. Kobiety piękne, mężczyźni czarujący. Wszyscy mają w sobie coś ujmującego, nie da się ich nie lubić. Chowają się trochę ze tymi wszystkimi zabytkami, czemu się nie dziwie. Jeśli latem jest tam dużo więcej turystów niż zimą, to aż boje się pomyśleć co tam musi się dziać. Podstawą naszego planu zwiedzania był plan miasta z zaznaczonymi atrakcjami i powiedzenie „gdzie Japończycy tam coś wartego uwagi”. Tylu azjatów co w Rzymie to nawet w Chinatown nie widziałam. Obłęd jakiś. Zastanawiałyśmy się z Evelin na tym ich słynnym fenomenem robienia zdjęć. Rozumiem, zdjęć nigdy nie za wiele, sama mam ich tysiące, ale po co kilka zdjęć tego samego? My przyjęłyśmy strategię dość prostą, ale jakże inną od tej „japońskiej”. A mianowicie: *Magda robi zdjęcia i wrzuci na picase, a Evelin je ściągnie*. Tym oto sposobem obie jesteśmy zadowolone za zdjęć, a co najważniejsze nie mamy dwóch tych samych zdjęć, które różni tylko aparat którym zostały zrobione. Wracając do Rzymu, jest to miasto w którym chciałoby się żyć, coś jak Kraków. Przyciąga swoją tajemniczością. Nawet deszcz nie odebrał mu uroku, a wręcz przeciwnie dodał. Chodząc tymi wąskimi uliczkami, zatrzymując się przy niezliczonych fontannach, spotykając historię na każdym rogu nie można się nie zakochać. Nie mogę sobie wyobrazić jaki pięknie jest tam wiosną i latem. Rzym jest miastem do którego kiedyś wrócę. Choć na chwile, na kawę.





















No comments: